czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 9 ''Skończ z tymi niespodziankami!''


Dwa miesiące później

~Alex~
Prywatne Liceum Dla Dziewcząt imienia Królowej Elżbiety - Tu właśnie postanowili przepisać mnie rodzice, dowiedziawszy się o zdjęciach z imprezy. W sumie zrobiła się z tego ogromna afera. Słyszałam nawet, że rodzice chcieli pozwać Jess do sądu, ale dyrektor wpadł na inny i moim zdaniem o wiele lepszy pomysł. Jessica i reszta jej przyjaciółeczek mają do odbębnienia prace społeczne, widziałam je nawet w którąś sobotę, jak sprzątały psie kupy z trawników.
-Alex! - znajomy męski głos zmusił mnie do podniesienia głowy, przez co o mały włos nie zleciałam ze schodów. Zauważywszy Harrego machającego do mnie ze swojego Audi, momentalnie spuściłam wzrok i unikając spojrzeń zszokowanych koleżanek szybkim krokiem podreptałam w stronę Stylesa.
-A Tobie co? Louis wyszedł gdzieś z Eleanor i nie masz co robić? - spojrzałam na niego z wielką pretensją na twarzy, jednak on jakby nigdy nic przytulił mnie do siebie mocno tłumacząc, że po prostu chciał być miły i żebym nie była zazdrosna o Louiego, na co ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
-Mógłbyś podwieźć mnie do mojej starej szkoły? Muszę... muszę coś załatwić. To bardzo ważne – wymamrotałam zerkając na zdjęcie swoje i Matta, które zrobiliśmy sobie pół roku temu na wycieczce w Disneylandzie. Lubiłam na nie patrzeć, kiedy miałam zły humor. Matt robiący dzióbek w czapeczce z uszami Myszki Mickey zawsze doprowadzał mnie do uśmiechu, jednak w tejże chwili wcale tak nie było. Moje nieczyste sumienie nie daje mi spać, każdej nocy myślę o tym co by było gdyby... Nasłuchałam się tych wszystkich tekstów typu: ''Nie przejmuj się przeszłością'', ale co mi da samo słuchanie, skoro i tak przeszłość wierci mi ogromną dziurę w mózgu, (już nie wspomnę co się dzieje z moim sercem) a ja nie potrafię nic z tym zrobić? Już taka jestem, zbyt mocno przejmuję się pewnymi rzeczami, zamiast od razu ruszyć tyłek i coś z tym zrobić.
-Jeżeli powiem Ci, że chcę porozmawiać z Mattem to w końcu dasz mi spokój? - wywróciłam oczami nie mogąc dłużej znosić nachalnych pytań Hazzy, który po mojej odpowiedzi faktycznie zamknął jadaczkę i resztę drogi spędziliśmy w całkowitej ciszy. W sumie całkowicie cicho stało się, kiedy Loczek wyłączył radio, bo już siódmy raz dzisiaj słyszy ''Call Me Maybe'' i ma serdecznie dość.
-To zajmie mi tylko chwilę – odparłam wysiadając z samochodu, jednak co ja głupia sobie myślałam, że chłopak tak po prostu da mi samej wejść do tej szkoły? Hahaha, next joke please. Usłyszałam stanowcze ''Idę z tobą'', zagłuszone lekko trzaskiem drzwi od samochodu, a po chwili poczułam jak Hazza splata nasze palce u dłoni. Jego zawadiacki uśmiech, którym mnie obdarzył, doprowadził do tego, że stałam patrząc mu w oczy dobre kilka minut i nie potrafiłam powiedzieć nic co miałoby jakikolwiek sens.
-Przestań... - wydukałam w końcu wbijając wzrok w swoje buty
-Co? Ja? Co mam przestać? - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-No nie patrz się tak na mnie – zagryzłam dolną wargę próbując nie wybuchnąć śmiechem, a Harry jak na złość udawał, że nie wie o co mi chodzi.
-Jak? Tak? Tak mam się na Ciebie nie patrzeć? - strzeliłam fejspalma, odpychając tego rechoczącego wariata jak najdalej od siebie.
Przez całą drogę na boisko nie zamykała mu się buzia, a mnie już od śmiania bolała szczęka. Zrobiło się poważniej dopiero kiedy weszliśmy na boisko, gdzie akurat trening miała drużyna futbolowa, w której grał Matt. Loczek nagle objął mnie w pasie i przytuliwszy mnie do siebie mocno, złożył słodkiego całusa na moim policzku.
-Nie, nie, nie, nie. Zostań tu – odsunęłam się od niego i pewnym krokiem ruszyłam w stronę przyjaciela, zostawiając Hazzę na pastwę cheerleaderek
-Po co tu przyszłaś? - Matt nawet nie pozwolił mi się przywitać, a jego wzrok mógłby zostać wykorzystany jako laser eliminujący wszystko dookoła w promieniu kilometra.
-Chciałam pogadać.
-Nie ma tu o czym gadać... 
-Matt, wiem, że jest o czym. Dlaczego nie chcesz zamienić kilku słów i sprawić, by wszystko wróciło do normy?
-Chciałem, ale ty nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś na smsy... Nie raczyłaś mi nawet powiedzieć, że zmieniłaś szkołę! Zostałem zupełnie sam, nie mam już przy sobie tej osoby, której mogłem powiedzieć dosłownie wszystko, nie bojąc się, że zostanę za to wyśmiany. Już nie jestem dla ciebie taki ważny. Ważniejszy jest ten pedał z mopem na głowie. Sama dokonałaś wyboru, więc teraz nie zawracaj mi głowy. Mam trening. Za trzy dni mistrzostwa, pamiętasz może? Obiecałaś, że i tego roku przyjdziesz dopingować naszą drużynę, ale pewnie nie przyjdziesz, bo po co skoro masz tego całego Harrego? Po co Ci już w ogóle potrzebny jestem ja, skoro jest Harry? - aż nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Kim jesteś i co zrobiłeś z Mattem?
-Z pewnością wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybyś dał mi trochę więcej czasu, a nie całował mnie tam wtedy, kiedy i tak miałam w głowie jeden wielki bałagan! Nie zwalaj tu winy wyłącznie na mnie, bo sam święty nie jesteś! Sądziłam, że uda nam się naprawić naszą przyjaźń, ale swoimi ostatnimi słowami właśnie dowiodłeś, że tylko marnuję czas na rozmowę z Tobą. Skończony z ciebie dupek, wiesz? Nie wiem gdzie podział się stary Matt – zastanawiałam się co jeszcze mogę dodać, ale w sumie wolałam już iść, byleby jak najdalej od niego. Jeżeli tak ma wyglądać nasze ''naprawianie przyjaźni'' to wolę już ją zakończyć i dać sobie spokój.

~Harry~
Przysłuchiwałem się całej rozmowie ( nawet nie wiem czy to można było nazwać rozmową, raczej kłótnią ) z wielkim zainteresowaniem. Widok Matta olewającą śliczną blondynkę, doprowadzał mnie w duchu do furii. Aż miałem ochotę tam podejść i coś wygarnąć temu niedorozwojowi, ale zrezygnowałem, bo Alex już sobie sama poradziła.
Szła w moją stronę z miną napalonego mordercy. Była naprawdę nieźle wkurzona.
Jedziemy – oznajmiła omijając mnie i stając przy samochodzie czekając, aż otworzę jej drzwiczki. Podszedłem do auta i otworzyłem je kluczykiem. Alex natychmiast usiadła na swoim siedzeniu, zapięła pasy i bezlitośnie zaczęła mierzyć wzrokiem wszystko za szybą. –Lex, nie przejmuj się tym debilem . On nie jest wart takiej super przyjaciółki, a ty nie zasługujesz na przyjaźń z kimś… takim jak on. Idealnie się od siebie odpychacie – wyszczerzyłem się do niej włączając pedał gazu.
-Czekaj… Ty mnie nazwałeś LEX? – spytała przenosząc zdziwione spojrzenie na mnie – Od kiedy ty mnie tak nazywasz? – uniosła lekko brwi do góry wyczekując odpowiedzi.
-Od dzisiaj – parsknąłem, zerkając na nią co chwilę, bo musiałem patrzeć na drogę.
-Nie nazywaj mnie tak! To brzmi… Jak jakaś nazwa papieru toaletowego!- stwierdziła, mimowolnie lekko się uśmiechając.
-Ale, to jest zdrobnienie twojego imienia . A-Lex. Lex. Uważasz, że trzy czwarte twojego imienia to nazwa papieru toaletowego – zaśmiałem się.
-Alex, to jest już zdrobnienie od Alexandra. Jak będziesz mnie nazywał Lex, to nie pozwolę Ci nazywać mnie nawet Alex. Będziesz mówił mi pani Alexandra, albo Brooks – wyszczerzyła się złowieszczo, a ja cicho się zaśmiałem.
Po paru minutach bezsensownej gadki zaległa cisza, a Alex znowu patrzyła trochę smutno przez szybę. Chyba muszę jeszcze ją rozweselić.
-O Boże!- krzyknąłem przerażony i szybko zjechałem na pobocze. Alex zerwała się wystraszona na mój krzyk.
-Co znowu?! Co się stało? – spytała zdezorientowana. Ja odwróciłem się w jej stronę patrząc prosto w szmaragdowe oczy.
-Zapomniałem się Ciebie spytać…- zacząłem, budząc w niej napięcie. Ona patrzyła na mnie z lekkim przerażeniem.
-Czy, czy…
-No wyduś to w końcu z siebie!- krzyknęła zniecierpliwiona, marszcząc brwi.
-Czy moje włosy naprawdę wyglądają jak mop?- zrobiłem smutne oczy, ale jak tylko zobaczyłem rechoczącą Alex, zawtórowałem jej szczerząc zęby.
-Ty głupku!- walnęła mnie płaską dłonią w głowę, mierzwiąc mi włosy i nadal się śmiejąc – Ja tu myślę, że to coś poważnego, a ty…- nie dokończyła, bo znowu zaczęła rechotać, a ja patrzyłem na nią szczęśliwy, że poprawiłem jej nastrój.
Nasze wesołe wygłupy trwały prawie przez całą drogę. Ona śmiała się z moich dowcipów, ja śmiałem się z niej, a ona z tego że ja się śmieję z niej. Nakręcaliśmy siebie nawzajem.
-A tak w ogóle to gdzie jedziemy?- spytała, gdy już się uspokoiliśmy.
-No niespodzianka- uśmiechnąłem się szeroko do samego siebie na tą cudowną myśl.
-Znowu? Skończ z tymi niespodziankami, bo robisz mi je codziennie! Wczoraj twoim zdaniem ‘’niespodzianka’’ to było pójście do supermarketu i kłócenie się, który pasztet jest lepszy- powiedziała, a ja zacząłem się śmiać na samo wspomnienie.
-Oj tam oj. Wczoraj to żartowałem. Ale dzisiaj będzie… miło. Zaufaj mi- poprosiłem i uśmiechnąłem się do niej z czułością. Ona niepewna, odwzajemniła ten mały gest i zaczęła paplać o czymś innym.
Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Zaparkowałem przed bramą do Londyńskiego studia
-Co to?- spytała wysiadając z auta i patrząc ze zmarszczonymi brwiami na szary budynek.
-Studio nagraniowe- oznajmiłem, a ona otworzyła szeroko oczy po czym przeniosła wzrok na mnie.
-Ale… Po co mnie tu przywiozłeś?- spytała zamykając drzwiczki od samochodu i podchodząc do mnie.
-Chciałem Ci pokazać gdzie pracuję i przedstawić parę osób- oznajmiłem i wziąłem ją za rękę. Ona popatrzyła na mnie niepewnie i wyślizgnęła rękę z mojego uścisku.
-Harry… My nie jesteśmy…- zaczęła spuszczając wzrok i chowając dłonie za siebie.
-Okay, przecież wiem. Rozumiem- powiedziałem i uśmiechnąłem się ciepło. Na zewnątrz zachowałem się jak przystało na normalnego ‘’przyjaciela’’, ale w duchu zrobiło mi się trochę przykro. Bardzo mi na niej zależało. Chcę czegoś więcej niż przyjaźni. Od dawna próbuję jej to jakoś powiedzieć… Ale dupa z tego wychodzi. Uśmiechnęła się do mnie lekko i ruszyła w stronę wejścia, a ja ruszyłem za nią nie odzywając się, tylko rozmyślając i ślepo gapiąc we wszystko co stanęło mi przed oczami. Kiedy całą głowę mam zawaloną plątaniną myśli, nie myślę logicznie, tylko jak dziecko : ‘’O, ściana’’, ‘’O, latarnia’’, ‘’O, piesek’’. Dokładnie tak to wygląda. Z rozmyśleń niedorozwiniętego człowieka (no właśnie, ciekawe jak myśli Matt?) wyrwało mnie uczucie czegoś delikatnego pod łokciem. Popatrzyłem w to miejsce i uświadomiłem sobie, że to Alex swoją delikatną dłonią bierze mnie pod rękę. Uśmiechała się do mnie szczerze, a ja odwzajemniłem. No, pocieszyła mnie trochę.

11 komentarzy:

  1. Muahahaha. Wygląda na to, ze to już koniec Matt'a. :D Czekałam na to od samego początku :P Ten koleś zawadzał mi cholernie, ale dzięki Bogu już chyba go nie bedzie ... prawda ?
    Poza tym cieszę się, że ta sukowata Jessica czy jak jej tam, dostała za swoje. Kolejna postać, która znika z opowiadania i nie będzie już męczyła Alex. :P
    Kurwa, ten Hazza to musi sie ogarnąć i powiedzieć Alex, co do niej czuje, bo tak to ona sobie kogos znajdzie i ciągle będą tymi "przyjaciółmi". ;/
    Rozdział rewelacyjny. :) Czekam na nstępny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. niech oni bd razem a nie przyjaciółmi :> a matt niech sie wypcha xd jak zwykle świetne <3


    @olaaaofficial

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie ! Już koniec z tym Matt'em bachahaha :D Haha . Świetny rozdział :) Widać , że Harry i Alex coraz bardziej się do sb zbliżaja może coś z tego wyniknie ... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały dzisiejszy dzień spędziłam na przeczytaniu tego opowiadania! Jest świetne :3
    Możesz mnie informować? @SmileFoorMe

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahahaha, Jessica zbiera KUPE! HAHAHAHA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHAHAHAHAHA DOBRZE JEJ TAK, NIE?

      Usuń
    2. NO... SUKA SOBIE ZASŁUŻYŁA. KURWA Z WODODUPIEM POWINNA DAWAĆ DUPY NA SUCHATÓWCE, A NIE KUPY ZBIERAĆ, NOOOOOOOOO ; _____ ;

      Usuń
  6. @ZuzaOfficial6 lipca 2012 05:46

    Nie miałam jak wczoraj skomentować, więc robię to dziś. No kurde! Jest mega! Ale się popłakałam przy tym pasztecie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ‘’O, ściana’’, ‘’O, latarnia’’, ‘’O, piesek’’, ‘’O, super opowiadanie’’
    czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wysłałam maila z nagłówkiem, mam nadzieję, że doszedł :)
    ~BLOODYAnn.

    OdpowiedzUsuń
  9. ahahahaa, kłótnia który pasztet jest lepszy ahahahahahaha!
    nie wyrobie zaraz XDDD świetnie opowiadanie, nie ma co :>

    OdpowiedzUsuń