wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 5 "Komedię romantyczną? We trójkę?"


 ~Matt~

Od razu znienawidziłem tego gościa. Co on sobie myślał? Że tak od razu po jednym dniu ich znajomości sobie ją zdobędzie? Chyba mu się coś w głowie poprzewracało..
Weszliśmy na salę. Wściekłem się jak zobaczyłem, że Harry bierze Alex pod rękę, a ona na to normalnie pozwoliła... Nawet się uśmiechnęła. Ehh, nie ważne. Zasiedliśmy na naszych miejsach. Alex po środku, ja z jej prawej strony, a ten cały Styles z lewej. Ogólnie w sali było prawie, że pusto, bo oprócz nas były chyba jakieś dwie dziewczyny. Po chwili wszystkie światła zgasły, a naszym oczom ukazał się wielki ekran, na którym pokazały się pierwsze litery tytułu filmu. Gdy ujrzałem pełną 
nazwę "Kobieta w czerni", zmarszczyłem brwi. Horror? W którym na dodatek gra Daniel Radcliffe? Super.
-Ale.. Horror? Myślałem, że idziemy na komedię romantyczną. - powiedziałem na co oboje na mnie popatrzyli i zaczęli się śmiać.
-Komedię Romantyczną? We trójkę? Chyba pomyliłeś sale. Komedia romantyczna leci w drugiej sali. - odpowiedział mi widocznie rozbawiony Harry.
-A odkąd Matt ty niby lubisz komedie romantyczne? - spytała mnie Alex uśmiechając się,
-No.. yy.. no w sumie to nie lubię. - mruknąłem. To miała być randka tylko moja i Alex i miało być romantycznie, a ten laluś wszystko zepsuł.
-A po za tym tu gra
 Daniel Radcliffe! - powiedział z entuzjazmem Harry - Jeden z moich ulubionych aktorów. – uśmiechnął się "obrzydliwie" do dziewczyny. Tak, obrzydliwie. On w ogóle cały mnie obrzydzał.
-Harry Potter! - zaśmiała się Alex, na co ja prychnąłem. Boże...
-Czytałaś książkę? - spytał loczek patrząc na dziewczynę uważnie. Z mojej strony wyglądało to jakby patrzył na nią wzrokiem napalonego pedofila.
-No jasne! Wszystkie części po setki razy - zaśmiała się cicho.
-Ja też! A ty Matt..? - nawet nie skończył zadawać mi pytania, a Alex odpowiedziała za mnie.
-Nie, on nie przeczytał żadnej. Nienawidzi Harry'ego Potter'a, filmów ani nic z nim związanego. Ja osobiści uważam, że to jest świetne.. film i książka. A Daniela też uwielbiam jako aktora. - stwierdziła patrząc w ekran, bo film już się zaczął.
-Nie wiesz co tracisz.. - powiedział do mnie Harry patrząc na mnie złośliwie, po czym również zwrócił wzrok na ekran.
Po około czterdziestu minutach kompletnego nie skupiania się na filmie, postanowiłem, że postawię nam wszystkim przynajmniej  colę i popcorn. Wstałem.
-Gdzie idziesz? - zainteresowała się Alex zerkając na mnie.
-Po popcorn i colę. - odpowiedziałem, a gdy Harry chrząknął nawet na mnie ani raz nie patrząc uśmiechnąłem się złośliwie sam do siebie.
 Wróciłem po dziesięciu minutach z dwiema colami pod łokciem i jedną w dłoni i z dwoma opakowaniami karmelowego i solonego popcornu. Harry'emu podałem ten drugi a dla siebie i Alex wziąłem karmelowy.
-Dzięki - podziękował mi Harry uśmiechając się sztucznie i... whateva. Nie jestem jakimś pedałem jak on, żeby oceniać faceta.
Usiadłem z powrotem na swoje miejsce.
-A gdzie dla mnie? - spytała Alex patrząc na mnie z wyrzutem. 
-No.. bierz ode mnie, oczywiście. - uśmiechnąłem się do niej. To chyba jasne. Właśnie dlatego wziąłem dwa popcorny, a nie trzy. Żeby było chociaż trochę romantycznie i żeby jeść z nią razem z jednego opakowania.
-Okay. - uśmiechnęła się do mnie tym czarownym uśmiechem, a z tyłu widziałem już trochę poddenerwowanego "loczka", z czego byłem zadowolony. Zwróciłem twarz w stronę ekranu zaczynając jeść popcorn, aż po paru sekundach usłyszałem dosyć głośny głos Alex.
-Matt do cholery ! - krzyknęła, a ja z Harry'm szybko na nią spojrzeliśmy. Była skrzywiona i wypluwała właśnie białe kulki.
-Co ci?! - spytałem z przerażeniem.
-Jeszcze do tej pory się nie nauczyłeś, że mam uczulenie na karmel?! - powiedziała zdenerwowana patrząc na mnie ze złością w oczach. Haryy gapił się na nas z lekko rozszerzonymi oczami.
-Ja... ee.. Przepraszam. - wyjąkałem. Zarąbiście. Kolejna wpadka.
-Dobra, to ja przepraszam... Ale musisz w końcu zapamiętać! - powiedziała i przeniosła wzrok na Harry'ego, a potem na jego opakowanie popcornu. - Mogę? . - spytała, a na jej twarzy wykwitł lekki rumieniec z przepięknym uśmiechem z dołeczkami.
-Jasne. Nie pytaj. - uśmiechnął się szeroko i wystawił w jej stronę opakowanie jedzenia. Znowu mu się udało. Muszę coś zrobić. 
Odczekałem trochę czasu po czym wstałem z colą w ręku.
-Muszę iść do toalety. - stwierdziłem i "niechcący" przechyliłem kubek w stronę Harry'ego, ale stało się coś strasznego, bo w tym samym momencie co ja, wstała Alex i całe picie zamiast na loczka, wylało się na jej ubranie.
- MATT! - krzyknęła patrząc w dół i odklejając od siebie mokrą koszulę. -Ty idioto! - warknęła wściekła. Jej oczy już lekko lśniły.

- Czy ty zawsze musisz wszystko zepsuć?! Robisz to specjalnie?! - wydarła się, wzięła torebkę i ruszyła w stronę wyjścia. Harry popatrzył na mnie z wyrzutem i wyszedł za nią. Zrobiłem to co on, po drodze przepraszając Alexandrę ze sto razy.
-Muszę iść do łazienki. - burknęła i weszła do damskiej toalety.
-Zadowolony jesteś? - spytała mnie osoba trzecia stojąca obok mnie. Zadowolony? To wszystko jego wina. Zdenerwowałem się, nie wytrzymałem i ..
-A ty jesteś?! - .. I popchnąłem go na ścianę. Po zderzeniu z czerwoną powierzchnią popatrzył na mnie jak na wariata.
-Ej, ej.. spokojnie. - zaczął mnie uspokajać, ale za późno. Już mnie zdenerwował.
-Co, przepraszam? Spokojnie? Wszystko zepsułeś... - warknąłem, ledwo się powstrzymując, żeby mu nie przywalić. On zaczął się śmiać.
-Ja zepsułem? To ty się wprosiłeś na naszą randkę.. - powiedział rozbawiony. Randkę? No nie.. Niech nawet tak nie myśli.
Podwinąłem rękawy bluzy i uderzyłem go gołą pięścią w twarz.

                                                     ~Harry~
-Harry.. Ja naprawdę Cię za niego przepraszam... Tak mi przykro.. - powtórzyła znowu Alex obmywając mi nos wacikiem  nasączonym spirytusem. Miała zaczerwienione oczy od płaczu.
-Ja naprawdę nie chciałam, żeby on z nami poszedł. On.. wprosił się i.. - chlipnęła, ale nie dałem jej skończyć.
-Spoko. Jasne. Rozumiem. To ja przepraszam za tę bójkę... No i w ogóle za nasza zachowanie.. - powiedziałem i dotykając jej  dłoni odebrałem jej wacik i sam go sobie przyłożyłem do krwawiącej rany.
-Ehh.. Nie wiem co powiedzieć... Wszystko było beznadziejne.. oprócz filmu. Ale mogliśmy iść na Harry'ego Potter'a.. - zaśmiała
się uroczo, mimo to, że widać było, że jest smutna. Parsknąłem.
-Spoko- zaśmiałem się.
 -Jeszcze to powtórzymy, tylko mam nadzieję, że następnym razem bez Matta - powiedziałem tym samym zapraszając ją na kolejną randkę. 
-Naprawdę? Mówisz serio..? - spytała, patrząc na mnie z iskierkami w oczach. Na jej pięknej buzi wykwitł delikatny, szczęśliwy uśmiech.
-Oczywiście - odwzajemniłem uśmiech.-Ja... Dziękuję za wszystko, ale chyba muszę już iść. - stwierdziła i zaczęła rozpinać pasy.
-Jasne - odpowiedziałem. Gdy już była gotowa popatrzyła mi jeszcze w oczy, a po chwili pocałowała mnie w policzek uśmiechając zarumieniona. Uśmiechnąłem się do niej szeroko.
-No to.. Do zobaczenia. - wymamrotała, a ja odpowiedziałem tym samym. Alex w końcu po dziesięciu minutach wysiadła z mojego samochodu i udała się w stronę swojego domu.

~ Alex ~
Jedną z pierwszych rzeczy, które muszę zrobić rano  jest zapełnienie swojego pustego żołądka solidną miską czekoladowych płatków. Dziś rano o mało co nie biegłabym po następną paczkę, bo mój kochany braciszek wsypał sobie porcję, którą najadłyby się trzy osoby. Dosłownie. Wykorzystując moment jego nieuwagi przesypałam połowę do swojej miski, szybko zalałam mlekiem i pobiegłam do salonu nie chcąc spóźnić się na powtórkę odcinka z nowego sezonu Glee, którego nie miałam okazji wczoraj obejrzeć, bo byłam w kinie z dwoma największymi idiotami na świecie. Nie jestem na żadnego z nich zła, (chociaż zachowanie Matta było co najmniej dziwne i chłopak lekko przegiął. Właśnie! Powinnam do niego dziś zadzwonić i spytać się o co mu wtedy chodziło…) ale było mi smutno, że wieczór, który mógł okazać się najlepszym w moim życiu, miał taki paskudny koniec. Sięgnęłam po pilota,  aż nagle moją uwagę przykuła gazeta leżąca tuż pod moim nosem, a raczej jeden z nagłówków więdnący na okładce. Zmarszczyłam brwi z prędkością światła biorąc czasopismo w obie ręce. ‘’Harry Styles z One Direction wdał się w bójkę! Co doprowadziło chłopaka do użycia pięści? Kim jest towarzysząca mu blondynka? Tego dowiedzie się na str. 14’’. Przeczytałam cały reportaż kilka razy, bo nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jak oni w ciągu niecałych 12 godzin znaleźli informacje na mój temat? Skąd wiedzieli, że Matt to mój przyjaciel? Lekko oszołomiona odebrałam telefon, który dzwonił już dobre 5 razy.
- JAK MOGŁAŚ! – głos Jessici nie znał litości dla moich bębenków. Odsunęłam komórkę od swojego ucha na dobre pół metra, krzywiąc się przy tym jakbym zjadła cytrynę.
- Ale o co chodzi? – spytałam po krótkiej przerwie.
- DZIEWCZYNO! WSZYSTKIE TABLOIDY PISZĄ O TOBIE I O HARRYM, A TY SIĘ PYTASZ O CO CHODZI?! GDZIE TY GO POZNAŁAŚ? JAKIM CUDEM… TO NIE FAIR! – czy ona naprawdę nie umie mówić? Też bym ją zrozumiała, gdyby nie kaleczyła moich uszu swoim, piskliwym głosem.
- Poza tym nie wiesz jak bardzo jestem na ciebie zła. Wolałaś randkę z jakimś chłopakiem niż pidżama party ze mną. Prawdziwa przyjaciółka nie zachowuje się w ten sposób – teraz w jej głosie dało się wyczuć irytację i rozczarowanie. Dziewczyna chyba specjalnie chciała wyprowadzić mnie z równowagi.
- Prawdziwa przyjaciółka rozumie drugą. Gdybyś była na moim miejscu zrobiłabyś to samo – dobrze wiedziałam, że Jessica też bardzo lubi One Direction, a Harrego uważa za swojego męża. Dla kolacji z loczkiem mogłaby się pokroić. Moja riposta zmusiła ją do dłuższego myślenia.
- Mogłabyś chociaż powiedzieć mi, że z nim rozmawiałaś a nie zatajasz to przed całym światem, jakby była to nie wiadomo jaka tajemnica. Jest mi przykro, że dowiaduję się o tym jako ostatnia i to przez jakiś durny reportaż w gazecie. Gdybyś była prawdziwą przyjaciółką, powiedziałabyś mi od razu. – na tym skończyła swoją jakże inteligentną wypowiedź i nawet bez żadnego ‘’pa’’ po prostu się rozłączyła. Odrzuciłam telefon na koniec kanapy, wbijając twarz w poduszkę i wyładowując na niej wszystkie negatywne emocje, które zbierały się we mnie przez ostatnie dziesięć minut. Zwróciłam głowę w stronę telewizora, ale widok szybko zasłoniła mi mordka Totiego.
-  Tylko ty jedyny mnie rozumiesz – pogłaskałam psiaka po łbie, za to ten w odpowiedzi przejechał swoim mokrym językiem po mojej twarzy. Śmiejąc się cicho odepchnęłam go od siebie po czym pobiegłam  się ubrać.
*  *  *
Reszt a dnia minęła zwyczajnie. Razem z rodzicami pojechaliśmy na zakupy, potem urządziliśmy rodzinne popołudnie gier planszowych, a David jak zwykle ograł nas wszystkich w Monopoly. Niech się cieszy póki może. Z jego chęcią do nauki, na pewno do końca życia będzie mieszkał z rodzicami…
Nagle do moich uszu dotarł dzwonek do drzwi. Ruszyłam w ich stronę, żeby otworzyć, ale brat mnie wyprzedził o mało nie zabijając się za zakręcie. Z resztą Toti także.
- Do ciebie – odparł David nieco przygnębiony. Na pewno myślał, że to któryś z jego kolegów sobie o nim przypomniał, a jednak spotkało go małe rozczarowanie... Dałam mu sójkę w bok, żeby zszedł mi z drogi, a gdy zobaczyłam Jessicę w drzwiach, zamarłam. Co ona tu robi? Jeszcze kilka godzin temu gadała, że nie zachowuję się jak prawdziwa przyjaciółka, a teraz stoi przede mną z bananem na twarzy, a w ręku trzyma lawendową, połyskującą sukienkę
- Wiem, zachowałam się jak skończona idiotka, ale czy impreza i mały prezent to wynagrodzą? – spytała unosząc jedną brew ku górze i podając mi ciuch.
- Czy ja dobrze słyszę? Chcesz mnie przekupić? – zmarszczyłam brwi przyglądając się jej uważnie
- Nie gadaj bzdur. To przyjacielski gest. Szybo, wskakuj w to i lecimy, bo impreza sama się nie rozkręci! – popchnęła mnie w stronę mojego pokoju, a ja nie mając wyboru zamknęłam za sobą drzwi i po niecałych 15 minutach byłam gotowa. Może powinnam dłużej zastanowić się nad swoją decyzją, ale co jak co, Jessica była jedną z najbliższych mi osób i pogorszenie stosunków z nią, nie wpłynęłoby pozytywnie na moje dobre samopoczucie.
- Mamo! Tato! Wychodzę! – zdążyłam krzyknąć, po czym wybiegłam z przyjaciółką z domu i wsiadłyśmy do taksówki, gotowe podbić parkiet  taneczny.

___________

Trochę nam przykro, że nie dostałyśmy sie do konkursu ''BLOG MIESIĄCA CZERWIEC 2012'', ale skoro tak, to prosimy głosujcie na tej stronie ----> http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/  <---- na numer 6. czyli Agatę i Olgę. Naprawdę warto, ich blog jest świetny <3 życzymy powodzenia :)
~mania&ola

czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 4 "Harrym Styles’ em nie wygrasz. Nigdy."


~Harry~ 
  
  Gdy tylko Alex zamknęła za sobą drzwi, wszyscy zwrócili swój świdrujący wzrok na mnie. Poczułem się dziwnie i nie wiedziałem czemu to robią. 
- Co się tak gapicie? - spytałem ich lekko marszcząc brwi.
Żaden  nie odpowiedział na moje pytanie. Chyba już zrozumiałem o co im chodzi.
-Boże.. nie macie języka? Chodzi wam o Alex? No, tak ..podoba mi się. Chyba . Trochę ..-zacząłem się jąkać, bo sam już nie wiedziałem. Dopiero ją  poznałem. No, ale nie mogę zaprzeczyć,  że jest bardzo ładna, miła, zabawna, inteligentna.. Na moją odpowiedź wszyscy  uśmiechnęli się triumfalnie, oprócz Louisa. On zachował pokerową twarz. 
 Zwinnie odwrócił się do nas tyłem, wyjął malutki "psikacz" i popsikał nim sobie oczy. Niall zaczął się cicho śmiać, a ja, Zayn i Liam przypatrywaliśmy  się naszemu komikowi z rozbawieniem na twarzy. Gdy Louis ukazał nam z powrotem swoją twarz, wyglądał jakby był zapłakany. Miał poważną, ale i jednocześnie smutną minę. 
-Zdradzasz mnie! - krzyknął wstając z kanapy jak oparzony i patrząc prosto na mnie. - Zdradzasz mnie...- powtórzył i tupiąc głośno nogami jak dziecko udał się 'zapłakany' na górę po schodach. My wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem, ale najgłośniej było słychać Nialla, który był już cały czerwony i zwijał się na podłodze. Po chwili Lou wrócił również się z siebie śmiejąc. 
- Dobra ! Koniec tego dobrego. Idziemy spać. To znaczy ja idę… czyli wy też. - stwierdził Liam - nasz tata. 
-No.. spać mi się chcę, narka. - pożegnał się z nami Niall ziewając i ospałymi ruchami poszedł do swojego pokoju, a Liam zrobił to samo. Po chwili wszyscy już byli u siebie . Przebrałem się i rzuciłem na łóżko pod kołdrę. Założyłem słuchawki na uszy i już słyszałem ''The Beatles". Po ok pól godzinie poczułem się naprawdę śpiący, więc wyłączyłem  muzykę i ułożyłem się wygodnie na posłaniu. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi mojej sypialni, a po chwili widziałem już wystającą głowę Louis'a. 
-Musisz do niej zadzwonić i się umówić, wiesz? -Zasugerował mi przyjaciel, a ja tylko zmrużyłem oczy. 
-Wiem. Idź spać. - powiedziałem chowając twarz w poduszce. Louis sobie poszedł.
 
  
    ~Alex~ 
  
  
 Usłyszałam budzik. Wymacałam ręką komórkę z półki nocnej i wyciszyłam ją. Po paru minutach znowu zadzwonił. Chwila... przecież dzisiaj sobota . Ja nie nastawiałam budzika . Kiedy do mnie doszło , że melodia którą słyszę to "More Than This", a nie "Forever young", zerwałam się i szybko odebrałam telefon nie patrząc na wyświetlacz. 
-Haloo...? - mruknęłam zaspanym głosem. 
-Ym... Cześć. Tu ja, Harry. Chyba Cię obudziłem, przepraszam. - powiedział męski głos. 
-Taa... – ale... jaki Harry? Spojrzałam na ekran komórki. Rozmawiałam z "Hazza’’. Boże jak ja mogłam zapomnieć?!
 
Zatykając mikrofon, odchrząknęłam i wróciłam do rozmowy. 
-Hej Hazza, o znaczy Harry... Wcale mnie nie obudziłeś. - skłamałam, zdenerwowana wstając z łóżka. Zaczęłam krążyć po pokoju co chwila przygryzając dolną wargę. 
-Wiem, że obudziłem. Przepraszam . - powtórzył Harry z nutą  rozbawienia. Ja uśmiechnęłam się lekko do siebie i przewróciłam oczami. – Słuchaj...masz może dzisiaj jakiś wolny czas? - dokończył. Szybko podeszłam do kalendarza 
wiszącego obok mojego biurka. Zobaczmy... Muszę i
ść wyprowadzić psa, zaprowadzić Dawida (mojego młodszego brata) do 
dentysty, zrobić zakupy, a na wieczór umówiłam się na wspólny babski wieczór z Jessicą . Cały dzień miałam zajęty.
 
-Jasne, że mam. - powiedziałam szybko, marszcząc się na moją odpowiedź. 
-Super... To, co byś powiedziała na kino? Ze mną? Dziś, wieczorem? - spytał. Słychać było jego drżący głos. 
-Powiedziałabym "tak". - odpowiedziałam i wyszczerzyłam się sama do siebie. 
-To fajnie. - stwierdził już wyraźnie rozluźniony Hazza. - To o siódmej wieczorem... mam po Ciebie przyjechać, czy spotkamy się w kinie? - spytał. 
-W kinie, dobrze? - zaproponowałam, na co on mruknął potwierdzająco. 
-No to do zobaczenia w kinie, Alex. - pożegnał się, a potem rozłączył. Osunęłam się na łóżko, wcześniej bezwładnie upuszczając telefon na podłogę. Zaczęłam się głośno śmiać patrząc w sufit. Cieszyłam się jak głupia. Idę na randkę z Harry'm Styles'em. Znaczy, jeszcze nie wiem czy to jest randka... Ostatnio często mam wrażenie, że mam za bardzo urozmaicone i fantastyczne sny. Ale teraz byłam pewna, że to dzieje się naprawdę. Moja mama usłyszała mój przerażający śmiech, więc weszła do mojego pokoju. 
-Kochanie, co się stało? Słychać Cię na cały dom. Potrzebujesz czegos? - spytała się patrząc na mnie ze zmartwieniem na twarzy. 
-Tak mamo . INHALATORA ! - krzyknęłam nadal się u uśmiechając. 
-Idź się dziecko leczyć. Od kiedy ty niby masz problemy z oddychaniem? - skrzyżowała ręce na piersiach obserwując mnie uważnie. Ja wybuchnę łam 
śmiechem. Niestety moja mama w ogóle nie ma poczucia humoru. 
-Idę wziąć prysznic . - Stwierdziłam uśmiechnięta od ucha do ucha i wyszłam z mojej sypialni kierując się w stronę łazienki. Deszczyk letniej wody pobudził mnie, przez co wykonywałam szybsze ruchy. Wysuszyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż, uplotłam ze swoich włosów długiego kłosa, a dopiero na koniec ubrałam krótkie, dresowe spodenki i t-shirt z napisem 
"I love my boyfriend". Bardzo lubiłam tę bluzkę, mimo, że niestety nie miałam chłopaka.Za dwie godziny byłam umówiona z bratem na dentystę, a musiałam jeszcze wyprowadzić psa i zrobić zakupy na obiad.
 
 Szybko biorąc ze sobą torbę, telefon, słuchawki i kasę pognałam na dół. Ubrałam moje adidasy z Nike, wzięłam smycz i zawołałam psa. 
-Toti ! Chodż tu pieseczku! - zaczęłam go wabić pieszczotliwym głosem. po chwili już biegł do mnie z machającym ogonem i wystawionym językiem. Uwielbiałam go. Dopięłam mu do obroży smycz i wyszliśmy z domu. Założyłam słuchawki na uszy i rozkoszowałam się słuchaniem pierwszej piosenki "Fireflies" śpiewającej przez zespół "Owl City", dopóki z wolnego truchtu nie przeszłam na szybszy, bo zauważyłam Matt'a biegnącego za mną ze swoim psem Whoopi'm. 
Zapomniałam, że mogę go spotkać. W końcu zawsze razem wychodzimy na spacer z psami. Przez dłuższy czas nie mógł mnie dogonić. Kiedy dobiegłam do sklepu zatrzymałam się, aby przywiązać Toti'ego do latarni i napić się wody. Silnie 
zbudowany facet stanął przede mną i popatrzył mi błagalnie w oczy.
 
-Alex .. Przepraszam Cię bardzo za to co wczoraj powiedziałem .. Naprawdę mi przykro. - powiedział szczerze patrząc na mnie z powagą. 
-Co? - odparłam niegrzecznie. Matthew westchnął nadal świdrując mnie smutnym wzrokiem co doprowadzało mnie w środku do szału, ale na zewnątrz byłam "zamrożoną" oazą spokoju. 
-Chciałem powiedzieć, że Cię przepraszam... - zaczął, ale ja nie pozwoliłam mu skończyć. 
-Nie to. Zrozumiałam. Ale... co ty wtedy powiedziałeś, że teraz mnie przepraszasz ? Bo widzisz... kompletnie nie obchodzi mnie twoje zdanie, więc nie pamiętam co wtedy powiedziałeś. Proszę, powiedz mi, bo chcę wiedzieć na czym stoję. - pierwsze zdanie wypowiedziałam niemal warcząc, ale przy drugim zrobiłam niewinną minę małej dziewczynki, która nie usłyszała na lekcji zadanego jej pytania i prosiła o powtórzenie. Doskonale pamiętałam co powiedział o Harry'ym. 
Dobitnie, każde słowo. Ale chciałam mu uświadomić za co naprawdę mnie przeprasza. Matt przewrócił oczami. 
-Powiedziałem, że Harry... yy.. Styles ? - powiedział niepewnie, ale widząc moją minę zaczął mówić dalej. - że Harry Styles i Justin Bieber są gejami pedałami i takie tam... podobne. - zakończył. Zmarszczyłam lekko brwi chwilę się mu przyglądając, ale po chwili na mojej twarzy wykwitł delikatny, ale i podstępny uśmiech. 
-Dobrze. Wybaczę Ci, ale... musisz zrobić dla mnie dwie rzeczy. - uśmiechając się triumfalnie pokazałam dwa palce prawej dłoni. Matt się rozluźnił i popatrzył na mnie z lekkim rozbawieniem. 
-Czego chcesz? - spytał patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. 
-Po pierwsze, popilnuj mi Toti'ego, bo muszę zrobić zakupy . - cmoknęłam ustami w jego kierunku i wepchnęłam mu smycz  do dłoni zostawiając go samego. 
 Po około dwudziestu minutach wróciłam z pełną torbą zakupów. Matt chciał już mi coś powiedzieć, ale ja byłam szybsza. 
- A po drugie - zaczęłam , ale przerwał mi Matt swoim śmiechem . 
-Zastanawiałaś się nad moją karą całe 20 minut? - parsknął rozbawiony. 
-Tak. I myślę, że odpowiednią karą będzie... em...- zaczęłam się rozglądać po parkingu przed supermarketem, aż zatrzymałam  wzrok na dziewczynie z naszej szkoły. Nie znałam jej osobiście tylko z widzenia. - Widzisz tą dziewczynę ? - zapytałam, 
a Matthew podążył za moim wzrokiem . 
-Widzę. No i co? - spytał marszcząc brwi. 
-Podejdź do niej i powiedz "Kocham One Direction i Justin Biebera. Co o tym sadzisz ?" - wybuchłam szatańskim śmiechem,  a on popatrzył się na mnie przerażony. 
-Oszalałaś? - spytał mimo wszystko zaczynając się śmiać. 
-Nie. Idź, bo Ci nie wybaczę! - powiedziałam, a on posłusznie zrobił to co mu kazałam. Dziewczyna go wyśmiała i poszła dalej. Matt wrócił do mnie nadal się śmiejąc . - 
-Zadowolona, że zrobiłem z siebie idiotę? - spytał patrząc na mnie. 
-Nawet nie wiesz jak mnie uszczęśliwiłeś idioto. - parsknęłam. Wzięłam psa i ruszyłam w stronę mojego domu. Matt szybko mnie dogonił i wziął ode mnie dosyć ciężką torbę. 
-Pozwól, że Cię wyręczę. – uśmiechnął się lekko, a ja odwzajemniłam uśmiech. 
-Dziękuję. - odpowiedziałam . Przez resztę drogi rozmawialiśmy o wszystkim . Oczywiście ja ciągle pomijałam fakt, że spotkałam One Direction. Jakoś nie miałam ochoty, żeby ktokolwiek wiedział poza moimi przyjaciółkami. Gdy już mieliśmy
się żegnać, Matt pocałował mnie w policzek i oddał zakupy . 
-Do zobaczenia dzisiaj Alex. - uśmiechnął się i sobie poszedł. 
- do zobaczenia... - odpowiedział jakby już do siebie. Ale... ''do zobaczenia dzisiaj" ? DZISIAJ? Chyba coś mu się pomyliło. 
 Gdy znalazłam już się w domu, zaczęłam opróżniać moją torbę. Ser, sałata, pomidory, woda, pasztet, mleko, chleb .. liścik? 
na samym dnie lezała mała różowa karteczka z podpisem ''Matt". Odwróciłam karteczkę i przeczytałam wiadomość "Ty. Ja. Dziś. 7 wieczór. Kino. Rekompensata . J PS. Nie bierz kasy". CO?! Jak to możliwe?! Ja nie mogę! Czemu akurat dzisiaj?! Co za baran! Nie mógł mnie normalnie zaprosić do kina tylko jakieś tajne dziecinne liściki? Szybko Wyjęłam  telefon z kieszeni i wystukałam jego numer.  Sekretarka,  super. 
-Alex! Bo spóźnimy się do dentysty! - krzyknął Dawid, który właśnie wbiegł do kuchni. - Ubieraj się! - dorzucił, a sam zaczął ubierać buty. 
-NO DOBRZE! - krzyknęłam wkurzona. Matt zepsuł mi humor. Pobiegłam szybko się przebrać, bo bałam się, że później w ogóle nie będę miała czasu na ubranie się na "podwójną randkę". Ubrałam moją ulubioną koszulę w granatową kratę z rękawami 3/4, 
którą wiązało się na samym dole w mały supeł i do tego beżowe rurki oraz brązowe buty na koturnie. Chwyciłam przelotnie swoją torebkę i wyszłam razem bratem z domu.


~ Harry ~
Spojrzałem na zegarek. Było wpół do siódmej, a ja wciąż stałem na środku pokoju w samych bokserkach. Gdyby nie to, że wpadła do nas w odwiedziny laska Zayna, która lubi wchodzić nam do pokoi bez pukania, na pewno bym ich na sobie nie miał, jednak trzeba było się spinać, bo szczytem wszystkiego byłoby spóźnić się na randkę i to na dodatek z tak czarującą istotą, jaką jest Alex. Po około pięciu minutach stałem przed dużym lustrem w korytarzu, poprawiając fryzurę.
- Tylko wróćcie przed dziesiątą! – kątem oka zerknąłem w stronę Liama podpierającego ścianę i próbującego sprawiać wrażenie surowego rodzica.
- No no i bez szaleństw. Wiesz co mam na myśli – dodał Niall patrząc na mnie porozumiewawczo i biorąc do ust kolejnego gryza hamburgera. Zmarszczyłem brwi po czym pokręciłem z dezaprobatą głową, jakbym udawał, że nie czaję o co mu chodzi. Wziąłem w palce klucze od samochodu i wyszedłem z domu, w myślach zadając sobie ze sto razy pytanie: ‘dlaczego muszę mieszkać z takimi debilami?’.
W kinie nie było dużych kolejek, co mnie ucieszyło. Im mniej ludzi w sali tym lepiej. Chyba każdy wie o co mi chodzi.
- Cześć, wybacz, że musiałeś tak długo czekać, ale nastąpiła mała zmiana planów. Chyba nie będzie problemu, jeżeli dołączy do nas Matt? – jej anielski głos zazwyczaj mnie uszczęśliwiał, jednak tym razem było nieco inaczej. Ej, nie tak się umawialiśmy. Mieliśmy iść tylko we dwoje, a nie z jakimś Mattem. A może to jej chłopak, a mnie traktuje tylko jako zwykłego kolegę i to całe spotkanie to tylko przyjacielski wypad do kina? Jeżeli to prawda, to moje serce właśnie w tym oto momencie rozpada się na milion drobnych kawałeczków.
- Matt to mój dobry przyjaciel. Nie przeszkadza ci jego obecność, co?
 - Pewnie, że nie – skłamałem, ściskając dłoń chłopaka, chociaż w tym samym momencie ogromny kamień spadł mi z serca. Jednak dziewczyna nadal jest wolna i nadal mam szansę jej zaimponować. Owego Matta widocznie nie cieszył mój widok, bo patrzył na mnie tak, jakby chciał tu i teraz zabić mnie wzrokiem, a następnie zakopać moje zwłoki w ogródku.
Poczułem ogromną satysfakcję, kiedy odpowiedziałem mu, że nie musi kupować biletu dla dziewczyny, bo już ja to zrobiłem. Biedny, chciał pokazać jaki z niego dżentelmen, ale niech nauczy się jednego – z Harrym Styles’ em nie wygrasz. Nigdy. Z miną godną zdobywcy Mount Everestu, ruszyłem na salę biorąc pod rękę panienkę Alex. Może nie będzie to taki wieczór, jaki sobie wyobrażałem, ale teraz nadarzyła się dobra okazja, żeby pokazać Mattowi, że potrafię obchodzić się z kobietami i nie ma już na co liczyć. Dziwne. Zazwyczaj nie byłem taki złośliwy. Nawet jeśli coś mi nie pasowało to wolałem to przemilczeć, ale dziś zazdrość wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem.

4 rozdział biczys!! Trochę to potrwało zanim ujrzał światło dzienne, ale co tam. Ważne, że już jest i możecie go przeczytać :D Tak btw III część tego rozdziału pisałam ja - Mania ;). Nie wiem jak Wy to oceniacie, ale jeżeli się nie podoba to nie będę psuć bloga i zostawię Olkę samą z pisaniem.(jednak mam nadzieję, że raczej nie będę musiała tego robić xd) To wszystko zależy od Was <3.

Dzięki za wszystko; za to, że macie chęć czytać każdy rozdział, komentujecie, (co zachęca nas do dalszego rozkminiania rozdziałów) i że podoba się wam to co robimy. Po prostu. :) #muchlove

~ mania&ola

poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 3 ''Moje największe marzenia właśnie się spełniają''


  Obudził mnie własny ból głowy przytłumiony czymś zimnym na mojej głowie i uderzający zapach , którego nigdy wcześniej nie czułam . Otworzyłam szybko oczy. Zobaczyłam szybko przemieszczający się obraz przed moimi oczami – kamienice , parę drzew i gdzieś w tle Big Ben . Po chwili sobie przypomniałam, co zaszło. Kłótnia z Matt’em , pukanie do drzwi i .. On.  A teraz siedziałam w czyimś samochodzie! Od razu, gdy sobie to uświadomiłam podniosłam głowę i spojrzałam na kierowcę. 
- O, obudziłaś się. – Powiedział do mnie z lekkim uśmiechem Harry Styles ( albo znowu miałam halucynacje). Patrzyłam na niego z rozdziawioną buzią przed dobre kilka sekund.
- Jaaa .. Harry Styles ? – spytałam niepewnie. Pochyliłam głowę trochę w jego stronę, aby mu się dokładniej przyjrzeć .
- Tak. Ale proszę, mów mi Harry. – Powiedział to normalnie. Tak jakbyśmy znali się od lat. Nie no. Zawsze spoko . Przecież mi to zdarza się codziennie. Bo ja codziennie zostaje uprowadzona przez Harry’ego Styles’a . Codziennie z nim rozmawiam. Codziennie śnią mi się takie rzeczy. No, bo w końcu to musiał być sen.
- A ja jestem Alex. – przedstawiłam się równie normalnie co on. W moich snach mogę robić co chcę. Mogę nawet.. Zrobić dziurę w dachu auta i niczym superman polecieć hen wysoko, ale tego nie zrobię. Wolę Harry’ego niż jakiś fantastycznych bohaterów beznadziejnych kreskówek.
-Wiem. Napisałaś w liście. – Odparł mój idol. No tak.. Przez to wszystko zapomniałam o nim. Ale skoro on to mówi.. To chyba jednak nie jest sen.
-O Mój Boże! Co ja tutaj z tobą robię?! Jak ja się tutaj znalazłam?! – Spytałam zszokowana nie spuszczając z niego wzroku.
-No.. To może opowiem Ci wszystko od początku. – Zaproponował, a ja grzecznie jak piesek pokiwałam głową.- A więc, około dwóch godzin temu dostaliśmy twój bardzo miły, wzruszający i zabawny list. – tutaj się cicho zaśmiał. –Na kopercie był wypisany twój adres, więc jak się dowiedzieliśmy, że jedna z naszych największych fanek – tu się znowu lekko do mnie uśmiechnął. – mieszka tu – w Londynie, to postanowiliśmy zrobić niespodziankę chociaż raz ..No, ale chyba się nie udała, bo niestety od razu zemdlałaś. – na ostatnie zdanie zrobiłam się czerwona jak burak. – No i..Masz chyba guza na głowie. Bardzo Cię przepraszam, że nie zdążyłem Cię złapać, nie byłem.. Przygotowany. – Wymamrotał i ciągnął dalej. – Nikogo nie było u Ciebie w domu, więc musiałem Cię ze sobą zabrać. W końcu przeze mnie masz coś z głową. Przy okazji poznasz resztę zespołu. – uśmiechnął się do mnie szeroko na zakończenie.
-Serio? Poznam.. Liama, Nialla, Zayna i Louisa? Czy to jest sen Harry? – spytałam się go , używając jego imienia z czego byłam dumna. Chłopak się zaśmiał.
-Tak, poznasz i nie, to nie jest sen. – Odpowiedział rozbawiony i delikatnie mnie uszczypnął. – Wierzysz?
-Wierzę.

Serce łomotało mi jak oszalałe. Moje największe marzenie się spełnia. To się wydaje niemożliwe, ale jednak to się zaraz stanie. Harry tylko otworzy drzwi do domu One Direction i spotkam ich wszystkich. Nie sądziłam, że można umrzeć w niebie, bo ja chyba będę tą wyjątkową osobą, która to zrobi. Klamka zapadła. Dosłownie, bo Harry ją nacisnął i pchnął drzwi. Zdrętwiałam gdy zobaczyłam Nialla i Liama siedzących na kanapie i oglądających telewizję a po chwili prosto patrzących na mnie. Ich miny były dziwne, bo na początku wytrzeszczyli na mnie oczy jakbym była jakimś dziwolągiem (zresztą sama się tak oceniałam, a potem z szerokim i radosnym uśmiechem podnieśli się jak na komendę z siedzenia. Nagle usłyszałam tupot. Ze schodów właśnie zbiegli  Zayn a za nim Louis. Spojrzeli  na Harry’ego , potem na mnie i z powrotem na Harry’ego.
-To Alex? – spytał Zayn z lekkim uśmiechem patrząc w kółko to na mnie to na swojego kumpla.
-Tak. – Odpowiedzieli chórem Harry, Liam i Niall. Zarumieniłam się. Ale byłam też strasznie podniecona. Nie miałam pojęcia jak się zachować. Miałam się rozpłakać? Bo miałam taką ochotę. Miałam się zacząć śmiać? Też miałam na to ochotę. Rzucić się im wszystkim po kolei a szyję? Na to również miałam ochotę. A może wszystko na raz? Chyba nie. Wyszłabym na idiotkę.
-Czy.. czy ja mogę prosić o zdjęcie i autograf? - Zestresowałam się.  W końcu nie na co dzień spotyka się swoich idoli.
-Jasne, ale to może, póżniej. Chcemy jeszcze z tobą pogadać. – Odpowiedział mi uprzejmie Niall. – Chcesz coś do picia? – Spytał mnie mnie z uśmiechem idąc już w stronę kuchni.
-Ja ? nie, to znaczy tak. Nie! Ehh.. To ja może poproszę wody. – na idiotkę i tak już wyszłam. Chłopcy uśmiechnęli się pod nosem, a Niall po chwili wrócił dla mnie ze szklanką przezroczystego płynu.
-Alex, co tak stoisz? Rozbierz się i chodź tutaj z nami usiądź. – odezwał się Liam, a po chwili szepnął do Harry’ego. –Ogarnij się.
Niepewnie usiadłam na kanapie koło Louisa i Liama. Nie mogłam oddychać, i nie mogłam wydusić żadnego słowa.
-To opowiesz nam coś o sobie? –Zaproponował Harry i uśmiechnął się siadając naprzeciw mnie ciągle na mnie patrząc.
-Ja? Ale co ja mam powiedzieć? Ze jestem Directionerką? Myślę, że to chyba już wiecie. – uśmiechnęłam się lekko do nich i upiłam łyk wody, bo bardzo się denerwowałam.
-Po pierwsze to trochę wyluzuj. Spokojnie. Nie zjemy Cię przecież. – Zwrócił się do mnie Louis z ciepłym i zachęcającym uśmiechem na twarzy. – A po drugie, opowiedz nam o twoim życiu . Skąd jesteś i takie tam …- na te słowa Louisa troszkę się rozluźniłam. Byli bardzo mili i nie śmiali się ze mnie tak jak sobie to wyobrażałam.
-No to jestem z Polski..- Nawet nie dokończyłam, bo Liam mi przerwał.
-Z Polski? Naprawdę? Świetnie mówisz po angielsku. A od ilu lat już mieszkasz w Londynie? – zapytał widocznie zainteresowany Liam.
-Od początku tego lata. Bo tata dostał pracę i musieliśmy się przeprowadzić. Nie wiem ile tu będę jeszcze mieszkać, ale w każdym razie długo. – Uśmiechnęłam się delikatnie.
-To chyba dobrze. – Stwierdził Harry i obdarzył mnie szerokim uśmiechem, który odwzajemniłam rumieniąc się na ten krótki komentarz.
-Też tak myślę. – Powiedziałam i coraz bardziej spokojna zaczęłam mówić dalej. – Mam 17 lat ..mam starszego i młodszego brata. W Polsce chodziłam do szkoły muzycznej od pierwszej klasy, czyli ..Dokładnie 10 lat. Gram na pianinie i trochę śpiewam. Moje dwie najlepsze przyjaciółki – Marta i Maria – niestety mieszkają w Polsce. Właśnie najgorsze w całej tej przeprowadzce to było rozstanie z przyjaciółmi.. oczywiście codziennie rozmawiamy przez skajpaja .. – gdy zobaczyłam że Zayn marszczy brwi przerwałam na chwilę.
-Przepraszam, ale przez co rozmawiacie? – spytał mnie Zayn . No tak. ‘’Skajpaja’’ , to teraz walnęłam.
-Przepraszam, rozmawiamy przez Skype’a . Mój błąd. – szybko się poprawiłam,
-Spoko, nic nie szkodzi. – Uśmiechnął się do mnie.

Rozmowa ciągnęła się jeszcze chyba z godzinę. Rozmawiałam z nimi o nich, o mnie i o wielu innych rzeczach. Nagle poczułam wibracje w kieszeni, a po chwili już słyszałam piosenkę ‘’More Than This’’ dobiegającą z mojego telefonu. Mimo iż się lekko zarumieniłam to zaczęłam się śmiać, a chłopcy uśmiechnęli się do mnie szeroko.
-Przepraszam, muszę odebrać. Mama. – Powiedziała i odebrałam telefon, a oni pokiwali zgonie głowami. Rozmowa z moją mamą wyglądała tak : Hej. Nie. Okay. Dobrze. Tak. Okay. Spoko . Papa, też Cię kocham. I się rozłączyłam.
-Ja muszę już spadać..Niestety. – Zrobiłam się naprawdę smutna, ale mimo to delikatnie się uśmiechałam. – Fajnie było, ale mama karze mi wracać do domu, bo nie ma pojęcia gdzie ja się podziewam. – westchnęłam, po czym poprosiłam o to co chciałam na początku. To była moja jedyna, niepowtarzalna okazja. – To ..ja mogę prosić o te autografy i zdjęcie? – spytała grzecznie wstając. Harry również wstał, włożył ręce do kieszeni i wzruszył ramionami. – A po co? – spytał. To chyba oczywiste, że fanka chce mieć zdjęcia z idolami. Widzę ich pierwszy raz w życiu i pewnie ostatni. Moim zdaniem zadane przez niego pytanie było bez sensu.
-Jak to po co? Jestem waszą fanką i chcę mieć z wami zdjęcie..Chyba, że wymagam za dużo..
-Ale.. my się jeszcze spotkamy przecież. – Powiedział niepewnie Harry marszcząc brwi. Ja się cicho zaśmiałam.
-Taak. Na pewno. Kiedy? Na ulicy? Kiedy będziecie otoczeni przez tłumy fanek i ochroniarzy? Wątpię, żebyśmy mogli kiedykolwiek tak długo jeszcze porozmawiać. Wy jesteście gwiazdami, a ja zwykłą dziewczyną..
-Nie jesteś zwykłą dziewczyną. – Powiedział Harry i uśmiechnął się lekko. – to znaczy .. wymienimy się numerami telefonów? – Spytał mnie Harry. Zaniemówiłam. On poprosił mnie o numer telefonu. Chyba zaraz zemdleję. Zachowam spokój.
- Telefon? Mój?.. No jasne. –Odpowiedziała zestresowana. Wymieniliśmy się numerami telefonów i z resztą chłopaków też.
Potem wróciłam do domu w podskokach


Hejoo ^^ Mam nadzieje , że ten rozdział się wam spodoba , choć nie zdziwię się jak uznacie go za nudniejszy od wcześniejszych . Zależało mi na przedstawieniu wam bohaterki . Przynajmniej podstawowe informacje . Przysięgam, że następny rozdział będzie ciekawszy <3 do następnego rozdziału (przepraszam za błędy, jeśli jakieś są =* )