czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 4 "Harrym Styles’ em nie wygrasz. Nigdy."


~Harry~ 
  
  Gdy tylko Alex zamknęła za sobą drzwi, wszyscy zwrócili swój świdrujący wzrok na mnie. Poczułem się dziwnie i nie wiedziałem czemu to robią. 
- Co się tak gapicie? - spytałem ich lekko marszcząc brwi.
Żaden  nie odpowiedział na moje pytanie. Chyba już zrozumiałem o co im chodzi.
-Boże.. nie macie języka? Chodzi wam o Alex? No, tak ..podoba mi się. Chyba . Trochę ..-zacząłem się jąkać, bo sam już nie wiedziałem. Dopiero ją  poznałem. No, ale nie mogę zaprzeczyć,  że jest bardzo ładna, miła, zabawna, inteligentna.. Na moją odpowiedź wszyscy  uśmiechnęli się triumfalnie, oprócz Louisa. On zachował pokerową twarz. 
 Zwinnie odwrócił się do nas tyłem, wyjął malutki "psikacz" i popsikał nim sobie oczy. Niall zaczął się cicho śmiać, a ja, Zayn i Liam przypatrywaliśmy  się naszemu komikowi z rozbawieniem na twarzy. Gdy Louis ukazał nam z powrotem swoją twarz, wyglądał jakby był zapłakany. Miał poważną, ale i jednocześnie smutną minę. 
-Zdradzasz mnie! - krzyknął wstając z kanapy jak oparzony i patrząc prosto na mnie. - Zdradzasz mnie...- powtórzył i tupiąc głośno nogami jak dziecko udał się 'zapłakany' na górę po schodach. My wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem, ale najgłośniej było słychać Nialla, który był już cały czerwony i zwijał się na podłodze. Po chwili Lou wrócił również się z siebie śmiejąc. 
- Dobra ! Koniec tego dobrego. Idziemy spać. To znaczy ja idę… czyli wy też. - stwierdził Liam - nasz tata. 
-No.. spać mi się chcę, narka. - pożegnał się z nami Niall ziewając i ospałymi ruchami poszedł do swojego pokoju, a Liam zrobił to samo. Po chwili wszyscy już byli u siebie . Przebrałem się i rzuciłem na łóżko pod kołdrę. Założyłem słuchawki na uszy i już słyszałem ''The Beatles". Po ok pól godzinie poczułem się naprawdę śpiący, więc wyłączyłem  muzykę i ułożyłem się wygodnie na posłaniu. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi mojej sypialni, a po chwili widziałem już wystającą głowę Louis'a. 
-Musisz do niej zadzwonić i się umówić, wiesz? -Zasugerował mi przyjaciel, a ja tylko zmrużyłem oczy. 
-Wiem. Idź spać. - powiedziałem chowając twarz w poduszce. Louis sobie poszedł.
 
  
    ~Alex~ 
  
  
 Usłyszałam budzik. Wymacałam ręką komórkę z półki nocnej i wyciszyłam ją. Po paru minutach znowu zadzwonił. Chwila... przecież dzisiaj sobota . Ja nie nastawiałam budzika . Kiedy do mnie doszło , że melodia którą słyszę to "More Than This", a nie "Forever young", zerwałam się i szybko odebrałam telefon nie patrząc na wyświetlacz. 
-Haloo...? - mruknęłam zaspanym głosem. 
-Ym... Cześć. Tu ja, Harry. Chyba Cię obudziłem, przepraszam. - powiedział męski głos. 
-Taa... – ale... jaki Harry? Spojrzałam na ekran komórki. Rozmawiałam z "Hazza’’. Boże jak ja mogłam zapomnieć?!
 
Zatykając mikrofon, odchrząknęłam i wróciłam do rozmowy. 
-Hej Hazza, o znaczy Harry... Wcale mnie nie obudziłeś. - skłamałam, zdenerwowana wstając z łóżka. Zaczęłam krążyć po pokoju co chwila przygryzając dolną wargę. 
-Wiem, że obudziłem. Przepraszam . - powtórzył Harry z nutą  rozbawienia. Ja uśmiechnęłam się lekko do siebie i przewróciłam oczami. – Słuchaj...masz może dzisiaj jakiś wolny czas? - dokończył. Szybko podeszłam do kalendarza 
wiszącego obok mojego biurka. Zobaczmy... Muszę i
ść wyprowadzić psa, zaprowadzić Dawida (mojego młodszego brata) do 
dentysty, zrobić zakupy, a na wieczór umówiłam się na wspólny babski wieczór z Jessicą . Cały dzień miałam zajęty.
 
-Jasne, że mam. - powiedziałam szybko, marszcząc się na moją odpowiedź. 
-Super... To, co byś powiedziała na kino? Ze mną? Dziś, wieczorem? - spytał. Słychać było jego drżący głos. 
-Powiedziałabym "tak". - odpowiedziałam i wyszczerzyłam się sama do siebie. 
-To fajnie. - stwierdził już wyraźnie rozluźniony Hazza. - To o siódmej wieczorem... mam po Ciebie przyjechać, czy spotkamy się w kinie? - spytał. 
-W kinie, dobrze? - zaproponowałam, na co on mruknął potwierdzająco. 
-No to do zobaczenia w kinie, Alex. - pożegnał się, a potem rozłączył. Osunęłam się na łóżko, wcześniej bezwładnie upuszczając telefon na podłogę. Zaczęłam się głośno śmiać patrząc w sufit. Cieszyłam się jak głupia. Idę na randkę z Harry'm Styles'em. Znaczy, jeszcze nie wiem czy to jest randka... Ostatnio często mam wrażenie, że mam za bardzo urozmaicone i fantastyczne sny. Ale teraz byłam pewna, że to dzieje się naprawdę. Moja mama usłyszała mój przerażający śmiech, więc weszła do mojego pokoju. 
-Kochanie, co się stało? Słychać Cię na cały dom. Potrzebujesz czegos? - spytała się patrząc na mnie ze zmartwieniem na twarzy. 
-Tak mamo . INHALATORA ! - krzyknęłam nadal się u uśmiechając. 
-Idź się dziecko leczyć. Od kiedy ty niby masz problemy z oddychaniem? - skrzyżowała ręce na piersiach obserwując mnie uważnie. Ja wybuchnę łam 
śmiechem. Niestety moja mama w ogóle nie ma poczucia humoru. 
-Idę wziąć prysznic . - Stwierdziłam uśmiechnięta od ucha do ucha i wyszłam z mojej sypialni kierując się w stronę łazienki. Deszczyk letniej wody pobudził mnie, przez co wykonywałam szybsze ruchy. Wysuszyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż, uplotłam ze swoich włosów długiego kłosa, a dopiero na koniec ubrałam krótkie, dresowe spodenki i t-shirt z napisem 
"I love my boyfriend". Bardzo lubiłam tę bluzkę, mimo, że niestety nie miałam chłopaka.Za dwie godziny byłam umówiona z bratem na dentystę, a musiałam jeszcze wyprowadzić psa i zrobić zakupy na obiad.
 
 Szybko biorąc ze sobą torbę, telefon, słuchawki i kasę pognałam na dół. Ubrałam moje adidasy z Nike, wzięłam smycz i zawołałam psa. 
-Toti ! Chodż tu pieseczku! - zaczęłam go wabić pieszczotliwym głosem. po chwili już biegł do mnie z machającym ogonem i wystawionym językiem. Uwielbiałam go. Dopięłam mu do obroży smycz i wyszliśmy z domu. Założyłam słuchawki na uszy i rozkoszowałam się słuchaniem pierwszej piosenki "Fireflies" śpiewającej przez zespół "Owl City", dopóki z wolnego truchtu nie przeszłam na szybszy, bo zauważyłam Matt'a biegnącego za mną ze swoim psem Whoopi'm. 
Zapomniałam, że mogę go spotkać. W końcu zawsze razem wychodzimy na spacer z psami. Przez dłuższy czas nie mógł mnie dogonić. Kiedy dobiegłam do sklepu zatrzymałam się, aby przywiązać Toti'ego do latarni i napić się wody. Silnie 
zbudowany facet stanął przede mną i popatrzył mi błagalnie w oczy.
 
-Alex .. Przepraszam Cię bardzo za to co wczoraj powiedziałem .. Naprawdę mi przykro. - powiedział szczerze patrząc na mnie z powagą. 
-Co? - odparłam niegrzecznie. Matthew westchnął nadal świdrując mnie smutnym wzrokiem co doprowadzało mnie w środku do szału, ale na zewnątrz byłam "zamrożoną" oazą spokoju. 
-Chciałem powiedzieć, że Cię przepraszam... - zaczął, ale ja nie pozwoliłam mu skończyć. 
-Nie to. Zrozumiałam. Ale... co ty wtedy powiedziałeś, że teraz mnie przepraszasz ? Bo widzisz... kompletnie nie obchodzi mnie twoje zdanie, więc nie pamiętam co wtedy powiedziałeś. Proszę, powiedz mi, bo chcę wiedzieć na czym stoję. - pierwsze zdanie wypowiedziałam niemal warcząc, ale przy drugim zrobiłam niewinną minę małej dziewczynki, która nie usłyszała na lekcji zadanego jej pytania i prosiła o powtórzenie. Doskonale pamiętałam co powiedział o Harry'ym. 
Dobitnie, każde słowo. Ale chciałam mu uświadomić za co naprawdę mnie przeprasza. Matt przewrócił oczami. 
-Powiedziałem, że Harry... yy.. Styles ? - powiedział niepewnie, ale widząc moją minę zaczął mówić dalej. - że Harry Styles i Justin Bieber są gejami pedałami i takie tam... podobne. - zakończył. Zmarszczyłam lekko brwi chwilę się mu przyglądając, ale po chwili na mojej twarzy wykwitł delikatny, ale i podstępny uśmiech. 
-Dobrze. Wybaczę Ci, ale... musisz zrobić dla mnie dwie rzeczy. - uśmiechając się triumfalnie pokazałam dwa palce prawej dłoni. Matt się rozluźnił i popatrzył na mnie z lekkim rozbawieniem. 
-Czego chcesz? - spytał patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. 
-Po pierwsze, popilnuj mi Toti'ego, bo muszę zrobić zakupy . - cmoknęłam ustami w jego kierunku i wepchnęłam mu smycz  do dłoni zostawiając go samego. 
 Po około dwudziestu minutach wróciłam z pełną torbą zakupów. Matt chciał już mi coś powiedzieć, ale ja byłam szybsza. 
- A po drugie - zaczęłam , ale przerwał mi Matt swoim śmiechem . 
-Zastanawiałaś się nad moją karą całe 20 minut? - parsknął rozbawiony. 
-Tak. I myślę, że odpowiednią karą będzie... em...- zaczęłam się rozglądać po parkingu przed supermarketem, aż zatrzymałam  wzrok na dziewczynie z naszej szkoły. Nie znałam jej osobiście tylko z widzenia. - Widzisz tą dziewczynę ? - zapytałam, 
a Matthew podążył za moim wzrokiem . 
-Widzę. No i co? - spytał marszcząc brwi. 
-Podejdź do niej i powiedz "Kocham One Direction i Justin Biebera. Co o tym sadzisz ?" - wybuchłam szatańskim śmiechem,  a on popatrzył się na mnie przerażony. 
-Oszalałaś? - spytał mimo wszystko zaczynając się śmiać. 
-Nie. Idź, bo Ci nie wybaczę! - powiedziałam, a on posłusznie zrobił to co mu kazałam. Dziewczyna go wyśmiała i poszła dalej. Matt wrócił do mnie nadal się śmiejąc . - 
-Zadowolona, że zrobiłem z siebie idiotę? - spytał patrząc na mnie. 
-Nawet nie wiesz jak mnie uszczęśliwiłeś idioto. - parsknęłam. Wzięłam psa i ruszyłam w stronę mojego domu. Matt szybko mnie dogonił i wziął ode mnie dosyć ciężką torbę. 
-Pozwól, że Cię wyręczę. – uśmiechnął się lekko, a ja odwzajemniłam uśmiech. 
-Dziękuję. - odpowiedziałam . Przez resztę drogi rozmawialiśmy o wszystkim . Oczywiście ja ciągle pomijałam fakt, że spotkałam One Direction. Jakoś nie miałam ochoty, żeby ktokolwiek wiedział poza moimi przyjaciółkami. Gdy już mieliśmy
się żegnać, Matt pocałował mnie w policzek i oddał zakupy . 
-Do zobaczenia dzisiaj Alex. - uśmiechnął się i sobie poszedł. 
- do zobaczenia... - odpowiedział jakby już do siebie. Ale... ''do zobaczenia dzisiaj" ? DZISIAJ? Chyba coś mu się pomyliło. 
 Gdy znalazłam już się w domu, zaczęłam opróżniać moją torbę. Ser, sałata, pomidory, woda, pasztet, mleko, chleb .. liścik? 
na samym dnie lezała mała różowa karteczka z podpisem ''Matt". Odwróciłam karteczkę i przeczytałam wiadomość "Ty. Ja. Dziś. 7 wieczór. Kino. Rekompensata . J PS. Nie bierz kasy". CO?! Jak to możliwe?! Ja nie mogę! Czemu akurat dzisiaj?! Co za baran! Nie mógł mnie normalnie zaprosić do kina tylko jakieś tajne dziecinne liściki? Szybko Wyjęłam  telefon z kieszeni i wystukałam jego numer.  Sekretarka,  super. 
-Alex! Bo spóźnimy się do dentysty! - krzyknął Dawid, który właśnie wbiegł do kuchni. - Ubieraj się! - dorzucił, a sam zaczął ubierać buty. 
-NO DOBRZE! - krzyknęłam wkurzona. Matt zepsuł mi humor. Pobiegłam szybko się przebrać, bo bałam się, że później w ogóle nie będę miała czasu na ubranie się na "podwójną randkę". Ubrałam moją ulubioną koszulę w granatową kratę z rękawami 3/4, 
którą wiązało się na samym dole w mały supeł i do tego beżowe rurki oraz brązowe buty na koturnie. Chwyciłam przelotnie swoją torebkę i wyszłam razem bratem z domu.


~ Harry ~
Spojrzałem na zegarek. Było wpół do siódmej, a ja wciąż stałem na środku pokoju w samych bokserkach. Gdyby nie to, że wpadła do nas w odwiedziny laska Zayna, która lubi wchodzić nam do pokoi bez pukania, na pewno bym ich na sobie nie miał, jednak trzeba było się spinać, bo szczytem wszystkiego byłoby spóźnić się na randkę i to na dodatek z tak czarującą istotą, jaką jest Alex. Po około pięciu minutach stałem przed dużym lustrem w korytarzu, poprawiając fryzurę.
- Tylko wróćcie przed dziesiątą! – kątem oka zerknąłem w stronę Liama podpierającego ścianę i próbującego sprawiać wrażenie surowego rodzica.
- No no i bez szaleństw. Wiesz co mam na myśli – dodał Niall patrząc na mnie porozumiewawczo i biorąc do ust kolejnego gryza hamburgera. Zmarszczyłem brwi po czym pokręciłem z dezaprobatą głową, jakbym udawał, że nie czaję o co mu chodzi. Wziąłem w palce klucze od samochodu i wyszedłem z domu, w myślach zadając sobie ze sto razy pytanie: ‘dlaczego muszę mieszkać z takimi debilami?’.
W kinie nie było dużych kolejek, co mnie ucieszyło. Im mniej ludzi w sali tym lepiej. Chyba każdy wie o co mi chodzi.
- Cześć, wybacz, że musiałeś tak długo czekać, ale nastąpiła mała zmiana planów. Chyba nie będzie problemu, jeżeli dołączy do nas Matt? – jej anielski głos zazwyczaj mnie uszczęśliwiał, jednak tym razem było nieco inaczej. Ej, nie tak się umawialiśmy. Mieliśmy iść tylko we dwoje, a nie z jakimś Mattem. A może to jej chłopak, a mnie traktuje tylko jako zwykłego kolegę i to całe spotkanie to tylko przyjacielski wypad do kina? Jeżeli to prawda, to moje serce właśnie w tym oto momencie rozpada się na milion drobnych kawałeczków.
- Matt to mój dobry przyjaciel. Nie przeszkadza ci jego obecność, co?
 - Pewnie, że nie – skłamałem, ściskając dłoń chłopaka, chociaż w tym samym momencie ogromny kamień spadł mi z serca. Jednak dziewczyna nadal jest wolna i nadal mam szansę jej zaimponować. Owego Matta widocznie nie cieszył mój widok, bo patrzył na mnie tak, jakby chciał tu i teraz zabić mnie wzrokiem, a następnie zakopać moje zwłoki w ogródku.
Poczułem ogromną satysfakcję, kiedy odpowiedziałem mu, że nie musi kupować biletu dla dziewczyny, bo już ja to zrobiłem. Biedny, chciał pokazać jaki z niego dżentelmen, ale niech nauczy się jednego – z Harrym Styles’ em nie wygrasz. Nigdy. Z miną godną zdobywcy Mount Everestu, ruszyłem na salę biorąc pod rękę panienkę Alex. Może nie będzie to taki wieczór, jaki sobie wyobrażałem, ale teraz nadarzyła się dobra okazja, żeby pokazać Mattowi, że potrafię obchodzić się z kobietami i nie ma już na co liczyć. Dziwne. Zazwyczaj nie byłem taki złośliwy. Nawet jeśli coś mi nie pasowało to wolałem to przemilczeć, ale dziś zazdrość wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem.

4 rozdział biczys!! Trochę to potrwało zanim ujrzał światło dzienne, ale co tam. Ważne, że już jest i możecie go przeczytać :D Tak btw III część tego rozdziału pisałam ja - Mania ;). Nie wiem jak Wy to oceniacie, ale jeżeli się nie podoba to nie będę psuć bloga i zostawię Olkę samą z pisaniem.(jednak mam nadzieję, że raczej nie będę musiała tego robić xd) To wszystko zależy od Was <3.

Dzięki za wszystko; za to, że macie chęć czytać każdy rozdział, komentujecie, (co zachęca nas do dalszego rozkminiania rozdziałów) i że podoba się wam to co robimy. Po prostu. :) #muchlove

~ mania&ola

11 komentarzy:

  1. To jest świetne !!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twojego bloga , chodź dopiero dziś zaczęłam go czytać :3
    Czekam na rozdział 5 ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetniee ;) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajniutki, interesujący styl pisania. :D Czekam na nn, i zapraszam do siebie. Powiadamiaj mnie na tt @AngelikaDbowska

    http://tell-me-a-lie-please.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! bardzo wciągający w 15 min przeczytałam 4 rozdziały :)czekam na next ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no, jest bardzo fajnie :) Jest dopiero czwarty rozdział, a ja już znienawidziłam Matt'a. To chyba dlatego, że tak odnosi się do Harry'ego i reszty chłopaków.
    Twoje teksty mnie rozpierdzielają. Czytam to już z piaty raz i nadal nie wyrabiam ze śmiechu.
    Nie mogę doczekać się następnego. xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Harrym Styles'em nie wygrasz :D haha świetny blog <333 @love_1dyeaah

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś niesamowita! Świetny blog ! <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne ;D ♥♥♥ I zgadzam się z Gabi, nie znoszę tego Matta. Wiesz, to jest objaw braku akceptacji.
    Czekam na piąty ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER ! boze jakie to romantyczne i wql ;DD Juz kocham tego bloga ! <33

    OdpowiedzUsuń